PO DYNGUSIE CZYLI SZACHOWY DIALOG ZE STEFANEM O ŚCIEMACH

 

PO DYNGUSIE CZYLI SZACHOWY DIALOG ZE STEFANEM O ŚCIEMACH

         

Stefan,

 

Zacznę od informacji, że poniższy dialog między nami będzie przebiegał w takim samym stylu i podlegał tej samej zasadzie, jaką kierowałem się z poprzednimi rozmówcami.

 

W tym celu podzielę Twój komentarz pod moim artykułem „Śmigus Dyngus na największą ściemę Stefana”,zamieszczony na stronie https://www.facebook.com/tloczek.do.piora.miroslaw.tlokinski na siedem części z zachowaniem całkowitej oryginalności, wraz ze znakami interpunkcyjnymi włącznie. I na każdą z nich obszernie odpowiem, tworząc pewną formę dialogu.

 

Natomiast wyjątkiem i nowością będzie nadanie wszystkim częściom naszej dyskusji „tytułów” i końcowych „wniosków”.Czego nie stosowałem w poprzednich seriach tego typu rozmówek. No cóż, Twoja ranga medialna zobowiązuje mnie do odmiennego potraktowania dziennikarza, który był moim dobrym znajomym. Ale dlaczego naprawdę zrobiłem to wyróżnienie, zrozumiesz na końcu naszej rozmowy.

 

Postanowiłem, że przeprowadzimy to w postaci dialogu dwóch szachistów.To taka fajna towarzyska gra, polegajaca na zaszachowaniu przeciwnika w taki sposób, aby nie miał możliwości dalszego ruchu. W naszym przypadku będę operował faktami, a nie domysłami. Zgadzasz się ? To zaczynamy. Proszę bardzo Stefan, do Ciebie należy pierwszy ruch :

 

 

„O ZNAJOMOŚCI TEMATU” czyli „JEDYNEJ PRAWDZIE ”                 

 

Stefan Szczepłek : Drogi Mirku. Nie ulega wątpliwości, że znasz piłkarzy Widzewa lepiej niż ja ponieważ byli Twoimi kolegami.

Mirosław Tłokiński : Zaczynasz bardzo dobrze, bo to jest prawda. Moja znajomość tematu dotycząca Widzewa i Widzewiaków jest większa od Twojej, ale nigdy nie musiałem nikomu tego wypominać, czy udowadniać. Aż to tej chwili. Zanim jednak przystąpimy do jej potwierdzenia, chciałbym na samym początku zwrócić Tobie uwagę na „credo” mojego Blogu, które brzmi następująco :

 

Aby ludzie mogli poznać Prawdę, człowiek musi nie tylko znać Kłamstwo, ale mieć Odwagę o tym pisać i mówić

 

Z tych trzech słów ( Kłamstwo, Prawda i Odwaga) zawartych w nim, wypływają jak ze źródła trzy zasady, jakim podlegają wszystkie moje felietony i artykuły. Zarówno pod względem poruszanych tematów (kłamstw), jak i zasad moralnych (prawdy), którymi kieruję się podczas ich przygotowywania, formowania i pisania.

 

Jaki jest z tego wniosek ?

Wspominam o tym, abyś wiedział, że te trzy słowa będą mi towarzyszyć podczas naszego rozprawiania, w celu wspólnego poszukiwanie „jedynej prawdy”.

 

„O WIDZENIU MOIMI OCZAMI” czyli „BIELMIE I KLAPKACH NA OCZACH”

                                

S.SZ : Moja książka nie jest historią Widzewa tylko polskiej piłki, widzianej moimi oczami. Dlatego nie wspominam w niej o wielu zawodnikach, którzy niewątpliwie byli gwiazdami w swoich klubach, ale nie przebili się do piłki na poziomie reprezentacyjnym. Krzysztof Surlit był jednym z nich.

MT : Właśnie z powodu Twoich oczów, które błędnie widzą oraz ręki, która pisze nieprawdę, postanowiłem skrytykować dwa zdania z Twojej książki. Ale dzisiaj będą trzy.Jednym z nich było :

 

1.„Widzewiacy gryźli trawę nie tylko dlatego, żeby zwyciężyć, ale żeby Zbyszek na nich nie nakrzyczał”

 widzew liverpool 11

To taka bajeczka pod tytułem „Bez nakrzyczenia nie byłoby widzewskiego gryzienia” lub jeszcze lepiej  „Bez Bońka nie byłoby Wielkiego Widzewa”. Może niezbyt gramatycznie powiedziane, ale jakże satyrycznie. Do satyry jeszcze powrócimy. Zanim jednak to nastąpi posłuchaj pewnej historii.

Gdy podczas moich trzech audiencji prywatnych u Jana Pawła II patrzyłem na twarz papieża, jeden szczegół rzucał mi się w oczy za każdym razem. Właśnie spojrzenie i jego „mądre oczy”. Najbardziej było to widać w końcowej fazie jego życia, kiedy choroba paraliżowała jego ciało. Gdy patrzyłem na niego, zadawałem sobie ciągle to samo pytanie : Czy ten czlowiek może kłamać ?   I gdzieś w podświadomości patrząc mu w oczy, widziałem za każdym razem tą samą odpowiedź : Na pewno nie !

Czego nie mogę powiedzieć o „widzeniu” polskiej piłki „twoimi oczami”. Jedno zdanie i tyle ukrytego w nim cygaństwa. Ile ? Zaraz będziemy liczyć :

Po pierwsze. Nie musisz nabierać ludzi, wmawiając im jakobym nie zrozumiał, że książka dotyczy polskiej piłki. Bo tak jest i nie ! W dominującej objętości tak, ale nie w całości.

Dlaczego ?

Bo zdanie o którym mówię znajduje się w rozdziale zatytułowanym: „Era Widzewa” . Dotyczy on nie tylko (jak twierdzisz) polskiej piłki, ale Widzewa, Widzewiaków i mnie samego.

Po drugie. Twierdząc, że wspominasz tylko o tych Widzewiakach którzy „przebili się do piłki na poziomie reprezentacyjnym”, kantujesz na nowo czytelników !

Dlaczego ?

Bo insynuujesz jakobym wywierał na Ciebie nacisk i sugerował napisanie więcej o tych, którzy „nie zrobili kariery reprezentacyjnej”. Nigdy nie prosiłem, nie proszę i nie będę prosił kogokolwiek o napisanie więcej lub lepiej o mnie, niż to historia pokazała. Napisałeś na mój temat jeden tekst (”Zwiedzanie bioska”) w okresie naszej znajomości i jestem Tobie za to wdzięczny. Ale nawet o to jak wiesz nie zabiegałem. Nie wyrażałem w mojej krytyce chęci napisania więcej o nas „Widzewiakach nie reprezentantach”. Chodziło mi o to, abyś nie pisał niezgodności z prawdą i nie „opowiadał niestworzonych rzeczy”.

Po trzecie. Bajerujesz i tym samym zaprzeczasz samemu sobie oraz Twojej teorii pisania tylko o widzewskich reprezentantach. Jak na dłoni widać następne cygaństwo.

Dlaczego ?

Bo chcesz mi wmówić, że przewodnią linią pisania w tej sekwencji książki było wspomnienie tylko o tych Widzewiakach, którzy „przebili się do piłki na poziomie reprezentacyjnym”. Jesteś i w tym tłumaczeniu świadkiem przeciwko Twojemu krętactwu. Gdyby to było prawdą, to pisałbyś o wszystkich, a nie wybranych reprezentantach.

Pewnie chcesz wiedzieć o kim myślę ?

O takich słynnych piłkarzach jak Władek Żmuda i Romek Wójcicki. którzy posiadali emblemat „Reprezentanta Polski i Widzewa”. Pierwszy osiągął zdecydowanie więcej od Bońka jako Reprezentant Polski, a drugi dużo więcej jako zawodnik Widzewa. Dlaczego nie wspomniałeś o nich choć jednym słowem, tylko chcesz wszystkim „zmydlić oczy” .

Czy to nie jest brak logiki w Twoim myśleniu, tłumaczeniu się i ewidentne matactwo na rzecz jednego piłkarza ? Dlaczego to robisz ? Co Cię do tego motywuje ?

Po czwarte. Napisałeś, że Widzewiacy wygrywali bo bali się „nakrzyczenia” Bońka . A prawda jest taka, że sytuacja w szatni w tamtych czasach między Bońkiem i resztą piłkarzy przypominała wypisz wymaluj relaję, jaka istnieje dzisiaj między nim i Wami dziennikarzami. Byli tacy, którzy się go nie bali.Tacy, którzy się go bali. I tacy co „pewną część ciała” mu lizali ! Tak jak kiedyś, tak i teraz , tylko Bońkowi wydaje się, że jak krzyczy to rządzi.

Dlaczego ?

Bo może liczyć na tchórzostwo i efekt jego „nakrzyczenia” na tych dziennikarzy, którzy reprezentują bojaźn lub „służalcze oddanie”.

 

Jaki z tego wniosek ?

Skoro byłoby tak jak mówisz, to jak wytłumaczysz dwa fakty. Zdobycie pierwszego tytułu Mistrza Polski i dotarcie do pólfinału dzisiejszej Ligii Mistrzów bez Bońka i jego wspaniałego (według Ciebie) efektu mobilizacyjnego „nakrzyczenia” na nas ?

Przestań obrażać i poniżać w Twojej książce o futbolu polskim wszystkich dawnych Widzewiaków i nie posądzaj tak odważnych chłopaków o strach przed kimkolwiek. Pomyśl raczej o tym, jaki jest Twój stosunek i postawa do krzyczącego Bońka. A historyjki, że on był taki czy owaki, „wlóż między bajki”. Spojrzenie „twoimi oczami” na sprawy Widzwa, to całkowita ściema.

Dlatego przejrzyj na oczy. Spójrz na piłkę krytycznie, bez ograniczania jej Twoją wizją futbolu. Nie miej „klapek na oczach”.  Nie bądź dziennikarzem zaślepionym, który nic nie dostrzega lub nie chce dostrzec, oraz nie rozumie rzeczy, które są oczywiste dla innych. Nie miej „bielma na oczach” !

 

„O CHARAKTERZE ” czyli „BUJDACH NA RESORACH”   

 

S.SZ : Włodek Smolarek, mimo że cichy, miał charakter, robił swoje i osiągnął sukces, niezależnie od tego czy Zbyszek Boniek „darł z niego łacha” jak piszesz, czy nie.

MT : O czym Ty mówisz Stefan ? Kto chciałby podważać brak charakteru lub sukcesów u śp.Włodka ? Kto śmiałby zaprzeczać temu że nie „robił swoje” ? A więc po co te bzdurne tłumaczenia ? Jakimi argumentami bronisz się? Podważyłem teorię Twojego drugiego zdania :

 

2. „Tylko Włodzimierz Smolarek się go (Bońka) nie bał, bo miał podobny charakter”.

 

Skrytykowałem Ciebie, na podstawie dwóch wyrazów w jednym zdaniu. Pierwszym jest słowo – „podobny”.

Dlaczego ?

Bo Włodek miał całkowicie odmienny charakter od Zbyszka (a nie „podobny” jak twierdzisz !) i dlatego nigdy nie dochodziło do konfliktów między nimi. Włodek był chłopakiem bardzo skromnym i jak to mówią „do duszy przyłoż”. Z nikim nie kłócił się, a na zaczepki Zbyszka odpowiadał kompletną ciszą i zamknięciem w sobie. Ale nie ono jest najważniejsze. Drugim jest słowo – „tylko”.

Dlaczego ?

Bo nie dotyczy ono polskiej piłki, ale nas Widzewiaków i mnie samego.

Skoro piszesz, że tylko Wodek nie bał się Bońka, to znaczy, że reszta się go bała. Jakie świadectwo dajesz innym piłkarzom Wielkiego Widzewa ? Wszyscy Widzewiacy mieli charakter. Z tego powodu dano nam przydomek  „Drużyny z charakterem”. Każdy z nich na ten tytuł zasłużył. Zwłaszcza ci z sezonu 1982/83 ! Natomiast tym stwierdzeniem, ewidentnie potwierdzasz za innymi dziennikarzami, że jednym z głównych czynników motywacyjnych „gryzienia trawy” przez Widzewiaków i zwyciężania , była bojaźń przed Bońkiem i jego „nakrzyczeniem”, które jak twierdzisz wpływało w sposób cudowny na zawodników, wyniki i sukcesy Widzewa. Tym samym podważasz całkowicie zarówno charakter drużynowy grupy, jak i indywidualny każdego zawodnika. I tylko to było powodem i celem mojej krytyki.

Ale to nie koniec Twojej Hipokryzji. W tym zdaniu nie tylko podaleś dwie kłamliwe informacje, ale jednocześnie nie podałeś prawdziwej. Jakiej ? Kto naprawdę nie bał się jego i kogo Boniek bał się i dlaczego ?

Wiedziałeś dobrze od wielu lat, że przede wszyskim Surlita, od strony FIZYCZNEJ, bo Krzysiek po prostu go nienawidził. A raczej nieznosił jego Ignorancji i Fałszu .

Bał się także mnie, ale nie tyle od strony fizycznej (bo wiedział że tego typu konfrontacji unikałem i mogłem zastosować tylko w ostateczności ), ale SŁÓW. Zbyszek musiał bardzo uważać na to co mówi, bo gdy obrażał kogoś bezpodstawnie interweniowałem. Do większego konfliktu fizycznego nie dochodziło (chociaż..), bo zawsze się wycofywał, lub po prostu gdy chciał krytykować, omijał mnie w szatni.
Zastanawiałeś się dlaczego tak było ?
Powód był bardzo prosty. Wiedział, że zawsze jestem gotowy go zaatakować słownie w przypadku usłyszenia lub zauważenia nieprawości mówionych lub robionych przez niego. Całą moją karierę wiedziałem, że nawet największy konflik ze Zbyszkiem nie zagrażał mojej pozycji w zespole, ani konsekwencjom ze strony trenerów, czy samego prezesa Sobolewskiego !

 

Jaki z tego wniosek ?

Włodek miał charakter i to jaki. Natomiast mówienie o nim, że miał „podobny” do Zbyszka i że „nie bał się” jego, ale „bała się reszta” Widzewiaków, jest obrazą indywidualną Włodka i zespołową Widzewiaków, oraz w jednym zdaniu potrójnym łgarstwem ! Dlatego powtarzam Tobie jeszcze raz : Te mity i ściemy o baniu się Bońka, włóż do swoich archiwów jako „bujdy na resorach

 

 

„O GRANIU LEPIEJ” czyli „NI PIES, NI WYDRA”

 

S.SZ : Ty grałeś bardzo dobrze, wielokrotnie dzięki Tobie przeżywałem miłe chwile na stadionie w Łodzi lub na Anfield Road. Ale Zbyszek Boniek grał lepiej.

 

MT : Myślę, że ostatnie zdanie, jest jakąś wyjątkowa prowokacją z Twojej strony lub formą wyrażania czegoś w sposób zmyłkowy. O czym trudno powiedzieć coś konkretnego.O czymś całkowicie nie pasującym do danej sytuacji. Czego nie można określić znanymi pojęciami. Oprócz takich jak  – „ni z gruszki, ni z pietruszki”, „ni w pięć, ni w dziewięć”, „ni rak, ni ryba” !

Co ma piernik do wiatraka ? Nigdy nie przyszło mi na myśl podczas mojej kariery, a tym bardziej teraz, aby konkurować z Bońkiem. Tym bardziej porównywać moje umiejętności i zadania jakie miałem w zespole z jego. Posiadaliśmy całkowicie odmienne charaktery, ale również inne zadania strategiczne w drużynie. Charakteryzowaliśmy się odmiennymi zdolnościami rozwiązywania zadań taktycznych oraz różnymi indywidualnymi predyspozycjami fizycznymi i umiejętnościami technicznymi. Można  porównywać dwóch piłkarzy, ale pod każdym względem z osobna i biorąc pod uwagę różne elementy kunsztu piłkarskiego. Powiedzenie „grał lepiej” jest pustym wnioskiem, które może powiedzieć każde dziecko. Nie wiem pod jakim kątem to rozpatrywałeś oraz czym kierowałeś się , aby to oficjalnie oświadczać i to bez merytorycznego wyszczególnienia, czy logicznego uzasadnienia. Ale jedno wiem na pewno. Ty tego nigdy nie zrozumiesz !

Dlaczego ?

Bo nigdy nie byłeś piłkarzem.Twoje oceny są opiniami niektórych zwykłych kibiców, który powtarzają zasłyszane zmyślenia, jakobym krytykował Bońka, tylko dlatego bo mu zazdroszczę jego kariery i czuję się niedoceniony. A Ty dobrze o tym wiesz, że tak nie jest. Dlatego Twoje miejsce jest na trybunach. Ale nie z kibicami doświadczonymi znającymi się na piłce, ale początkującymi – boiskowymi nowicjuszami !

 

Jaki z tego wniosek ?

Twoje stwierdzenie „grał lepiej” , jest nie tylko  ewidentnym upraszczaniem, ale także zwykłą ściemą, będącą wyrazem braku kompetencji oraz sztuki analizowania i umiejętności oceniania zawodników. Czymś hybionym, nietrafionym  z serii „ ni pies, ni wydra”

 

Widzew 25

„O STAROŚCI I PRZESZŁOŚCI  , MNIEMANIU I OPOWIEŚCIACH, NIEWIEDZY I NIEPAMIĘTANIU, BEZKRYTYCZNYM PISANIU I SŁUCHANIU” czyli „WYKRĘCANIU KOTA OGONEM”

 

S.SZ : Znam takich piłkarzy i trenerów, którzy im są starsi, tym lepsi byli w przeszłości. Przynajmniej w swoim mniemaniu i opowieściach, powielanych przez młodych dziennikarzy, którzy nie wiedzą lub nie pamiętają, więc piszą bezkrytycznie to, co usłyszą.

 

MT : Ostro mówisz Stefan i napewno jesteś przekonany, że dobrze ? W jednym zdaniu tyle sensu chciałeś zawrzeć w twoim mniemaniu. Ale w moim odczuciu, jako starszy dziennikarz powielasz opowieści o mnie, jak wielu Twoich młodych kolegów po fachu i kibiców, którzy nie wiedzą lub nie pamiętają nic z mojej kariery, więc piszą bezkrytycznie to co usłyszą.

Gdyby nie Twoje słowa „Drogi Mirku” skierowane do mnie na początku naszego dialogu, to pomyślałbym, że zwracasz się do kogoś innego lub stracileś poczucie rozsądku. Widzę, że nasza 40 letnia znajomość była zbyt krótka dla Ciebie, aby mnie dobrze poznać. Chcesz dać mi do zrozumnienia, że przypominam „starą gwiazdę”, która w swoich opowieściach i mniemaniu o swojej wielkości oraz zadufaniu w sobie, gloryfikuje każdego roku coraz bardziej siebie samego ?

Przecież nawet nie mam argumentów aby to robić. Nie pamiętam ani jednej, powtarzam, ani jednej bramki strzelonej przez siebie jako król strzelców ligi polskiej. Nawet tych pucharowych z Malty i Wiednia, oprócz dwóch zdobytych przeciwko Liverpoolowi. A pamiętam je tylko dlatego, że są zarejestrowane na Youtube. Nie zbierałem wycinków z gazet mnie dotyczących.

Pokaż mi choć jednego kibica, przy którym chwaliłbym się zbytnio swoją karierą.Pokaż mi choć jeden artykuł czy wywiad, gdzie kłamię lub przesadzam w ocenie swojej wartości piłkarskiej. Pokaż mi choć jednego dziennikarza, którego prosiłbym w całym moim życiu, aby napisał cokolwiek o mnie. Od 1983 roku, przez prawie 25 lat nie dałem mediom żadnego wywiadu. Nie napisałem żadnego artykułu i nie krytykowalem nikogo. A Ty śmiesz mnie porównywać do kogoś, który w miarę upływu czasu, w swoich opowieściach przechwala się swoją przeszłością. Znam swoje miejsce w szeregu Widzewa i nie wychodzę przed nikogo.

Mówiłeś, że młodzi dziennikarze piszą dzisiaj bezkrytycznie, bo nie wiedzą lub nie pamiętają tamtych czasów i opierają się na tym co usłyszą. Ale z Tobą jest gorzej , bo chyba dobrze pamiętasz dawne lata. Dlatego oni należą w mojej klasyfikacji do drugiej grupy dziennikarzy, a Ty jak widzę do trzeciej.

Pewnie chcesz wiedzieć o jakich grupach mówię ?

Moja klasyfikacja ludzi reprezentujących media jest nastepująca : Pierwszą są Zawodowcy, którzy piszą prawdę, po jej uprzednim zweryfikowaniu. Drugą Amatorzy, którzy piszą jak wspomnałeś bezkrytycznie i bez wiedzy. Piszą to co usłyszą, czyli byle co. Trzecia, to Dup.lizy . Należą do niej zawodowcy, którzy znają prawdę, ale o niej nie piszą.

Dlaczego?

Bo boją się „komuś” podpaść. Piszą to co  temu komuś podoba się. Bo jak świat światem, sługa nigdy nie mógł powiedzieć prawdy o swoim panie, bez czekających go za to konsekwencji.

 

Jaki z tego wniosek ?

Nie jesteś Zawodowcem, bo nie piszesz Prawdy, a raczej boisz się o niej pisać.

Amatorzy natomiast mają krótki żywot, bo w starszych latach tępi im się „słuch” i nie zawsze dobrze „słyszą”. Nie możesz być także amatorem, bo Twój żywot dziennikarski jest zaskakująco długi. Dramatem jest to, że z latami oprócz słuchu tracisz „wzrok”, bo nie potrafisz prawidłowo odczytywać moich atykułów. A wszystko co powiedziałeś do tej pory to wielka ściema. Przedstawiasz argumenty sprawy w sposób hosztaplerski i w innym świetle.

Dlaczego?

Aby odwrócić uwagę od prawdziwego problemu i skierować rozmowę na inne tory. Nie dasz rady, ponieważ odbieram to co mówisz inaczej. Przyjmuję, jako Twoje umyślne bujanie ludzi, potwierdzające przebiegłość i manipulatorstwo Twojego pióra. Starasz się po prostu „wykręcić kota ogonem”.

A tak między nami mówiąc. W historii Widzewa może było wielu piłkarzy, którzy grali lepiej odemnie. Ale na pewno nie było żadnego, który osiągnąłby więcej indywidualnie i zespołowo.

Jak widzisz taka ocena jest oparta na prawdzie i ma jakiś sens w przeciwieństwie do Twojej. Sens statystyczny i sportowy. Byłem 2 razy Mistrzem Polski, 4 razy Vice-Mistrzem i królem strzelców ligi polskiej, oraz Pólfinalistą Ligi Mistrzów i jej drugim najlepszym strzelcem, grając w obronie, pomocy i ataku ! To statystyka oraz moje osiągnięcia i jej nie oszukasz. Ale nawet to nie pozwoliło mi znaleźć się w 11-tce stulecia Widzewa, mimo że poprzednio dwukrotnie w niej byłem w ocenie dziennikarzy. Ale nie przejmuję się tym . Wiesz dlaczego ? Bo wiem jak to się stało i komu to zawdzięczam. I nawet jak to odkryłem nikomu nie powiedziałem. Jak widzisz, ani nie walczę,ani nie koloryzuję mojej kariery, ponieważ mam swoje życiowe zasady i swoją godność.

Co innego moje umiejętności czy styl gry. Każdy kibic lubi co innego i dlatego piłka jest piękna.

Dlatego nie potrzebuję, ani Twojego upiększania mojej kariery, ani sam jej nie upiększam. Tylko proszę Cię, nie obrażaj mnie i moich kolegów z dawnego Widzewa, oraz nie obniżaj naszej wartości.

Widzew 61

 

„O LUBIENIU I NIELUBIENIU, WMANEWROWANIU I GIERKACH, WSPOMINANIU I DZIELENIU” czyli „PIESKIM ŻYCIU”

 

 

S.SZ : Możesz dzielić swoich znajomych na tych, którzy lubią Zbyszka lub nie. Ja się nie dam wmanewrować w Twoje gierki. Pamiętam Was obydwu, znam od lat, dobrze wspominam i nie dzielę”.

 

MT : O czym znowu mówisz Stefan ? Ja także dobrze wspominam Ciebie i Zbyszka jako partnera z boiska. Nigdy i nigdzie nie napisalem czegokolwiek złego o Bońku i jego grze, ale piszę o ZiBi  (czytaj Zawodowym Bajerancie) aktualnym działaczu, ze zwróceniem szczególnej uwagi na jego słowa (obietnice) i czyny związane z rozwojem polskiej piłki, ale w kontekście teraźniejszości. Oddzielam boisko, od tego co poza boiskiem i to co było kiedyś, od tego co jest teraz.

Widzę, że nie tylko fantazjujesz, ale „robisz ludziom wodę z mózgu”. To ja nie dam się od dzisiaj wmanewrować w Twoje służalcze gierki.

Prawda zawsze łączy ludzi, a dzieli ich tylko Kłamstwo. Dlatego nie dotyczy to mnie, ale Ciebie. Na temat dzielenia nie wypowiadaj się, bo chyba udowodniłem Tobie wystarczająco zwięźle i merytorycznie, że „opowiadasz głodne kawałki” o Widzewiakach, które na dodatek ukazujesz opinii publicznej w Twojej książce. A propos Ciebie i „wmanewrowania w moje gierki” .

Kiedy i gdzie napisałeś o podejrzanym przejęciu przez Bońka za „symboliczną złotówkę” zadłużonego na miliony Widzewa ? Co stało na przeszkodzie, aby w ten sam sposób przejąć milionowe długi obecnego Widzewa ?

Kiedy i gdzie napisałeś o kilkunastu kupionych meczach za jego prezesury w Widzewie ? Co stało na przeszkodzie, aby o tym nie pisać wystarczająco skutecznie ?

Kiedy i gdzie napisałeś o jego niezgodnym z prawem statusowym PZPN wyborze na prezesa ? Co stało na przeszkodzie interwencji w tej sprawie Komisji Etyki przy PZPN ?

Kiedy i gdzie napisałeś o jego nielegalnej bukmacherskiej działalności w Polsce ? Co stało na przeszkodzie Prokuraturze, aby wyegzekwować złamanie prawa polskiego ?

Lista jest o wiele, wiele dłuższa.

Jeżeli o tym pisałeś, więc nie muszę Cię „wmanewrować w moje gierki”, bo już w nich jesteś !    Bo moje gierki, a raczej wielka gra polega na tym, że aby poznać prawdę muszę znać kłamstwo.

Jeżeli natomiast tego nigdy nie krytykowałeś, to jaki z Ciebie zawodowiec, skoro pierwszym obowiązkiem i zadaniem dziennikarza jest poszukiwanie oraz służenie prawdzie i pisanie o niej ! Nie rozczulaj się nad przeszłościa, ale pisz o teraźniejszości, dla dobra przyszłości polskiej piłki !

 

Nawet tak doświadczony dziennikarz, myśli takim samym schematem jak wielu innych jego kolegów po fachu i kibiców. Twierdzisz, że piszę krytyczne felietony o Bońku, bo chcę podzielić moich znajomych i sympatyków Widzewa na tych co lubią lub nie lubią Zbyszka. Czy na tych, którzy mają ocenić który z nasz był lepszy. Jaki wielki, niewybaczalny błąd od strony profesionalizmu i obiektywizmu z Twojej strony.

 

Jaki z tego wniosek ?

Krytykuję Bońka jako prezesa i szefa PZPN. Tutaj nie ma czego i kogo dzielić, tylko zająć proste stanowisko : Kłamie, czy mówi prawdę ? Robi to co obiecywał, czy nie ? Jest to dobre, czy złe dla przyszłości polskiej piłki ? Twoje twierdzenie o moim dzieleniu ludzi, wyrażające się w chęci opowiedzenia się za Bońkiem lub za mną jako piłkarzami jest ściemą.

Dlaczego ?

 

Bo Zbyszka nie można nie lubić i krytykować za jego grę czy karierę, bo były bardzo udane. Lubiłem grę Zbyszka, ale nie lubię i nigdy nie polubię jego HIF-u (Hipokryzji, Ignorancji i Falszu) jako człowieka, którym zaraża dzisiaj działaczy, trenerów, kibiców i dziennikarzy sportowych w Polsce.

 

Gdy zapamiętasz tylko to zdanie z moich ust, to wszystkie Twoje powyższe słowa skierowane do mnie i argumenty nie mają, ani logicznej podstawy, ani nie zawierają merytorycznej wartości, czy historycznej prawdy. Są po prostu zwykłym „szczekaniem” . Znam wielu moich znajomych, którzy byli wspaniałymi dziennikarzami i ceniłem ich za fachowość. Czego nie mogę powiedzieć teraz, gdy żyją w strachu jedząc z ręki swojego żywiciela. Kiedyś wspaniale „pisali”, a dzisiaj wspaniale „szczekają”. Szkoda, bo to nędzne życie – „pieskie życie” .

 

 

„O WKUPYWANIU SIĘ” czyli „ KACZKACH DZIENNIKARSKICH”

 
S.Sz : Twoja sugestia, jakobym pisał coś żeby wkupić się w czyjeś łaski jest równie elegancka jak zestawienie obydwu zdjęć. Pozdrawiam Stefan Szczepłek.

 

MT : Już odpowiadam. Co do zestawienia obydwu zdjęć, które odebrałeś jako nieeleganckie, to zapewniam Cię, że był to efekt przypadku, i na pewno nie było moim zamiarem obrażanie Ciebie. Dowód na to znajdziesz na stronie prywatnej mojego Facebooka pod Twoim komentarzem, gdzie zdjęcia automatycznie znalazły są obok siebie. A na Twitterze, moja postać za sprawą tegoż komputera jest u góry, a Twoja na dole. Dlatego nie przywiązuj do tego zbyt wielkiej wagi. Po prostu Wielkanocny techniczny przypadek i facebookowa wola. A to co wychodzi z moich ust, nie jest śliną, ale genewską fontanną. I gdziekolwiek bym to zdjęcie nie wstawił, dyngusowa woda i tak poleci na Ciebie. Wróćmy jednak do sedna sprawy, czyli Twojego „nie wkupywania się”.

Nie chciałem o tym rozmawiać i poruszać tego tematu, ale skoro wywołałeś mnie do tablicy, więc podważę wiarygodność innego wniosku bedącego wymysłem Twojej wyobraźni , a zarazem kitem wciśnietym czytelnikom w Twojej książce. Powiedziałem na początku, że dzisiaj pod krytykę poddam Twoje trzecie zdanie. Nie mówiliśmy o tym, bo jak Cię zapewniałem nigdy o tym nie pisałem i nie mówiłem w mediach. Myślę o lipie dotyczącej jednej z cech piłkarskich Bońka. W rozdziale „Era Widzewa” napisałeś :

 

3. „ – Widzewski charakter” polegał na walce za wszelką cenę, do końca, nawet w sytuacjach, które wydawały się beznadziejne. Taki charakter miał Boniek…”.

 

Jeszcze raz podkreślam, że Zbyszek był dla mnie wielkim piłkarzem i zrobił karierę wykorzystując wiele swoich zalet. Ale na pewno nie tej,  którą cytujesz i która jest naciąganiem . Stwierdzić, że jego charakter polegał na „walce za wszelką cenę i do końca” jest „wciskaniem ciemnoty”. W tym momencie kłania się ten , który lepiej zna się od Ciebie na indywidualnej ocenie widzewskich piłkarzy.

Wiesz o kogo chodzi ? Pewnie myślisz, że o mnie ? Mylisz się. Ja na takie tematy jak już powiedziałem nie wypowiadam się.

Chcesz pewnie wiedzieć o kim myślę ? O panu Jerzym Kryszaku – aktorze, satyryku i parodyście, który w wywiadzie pod tytułem  „Boniek nadaje się do kabaretu”  tak ocenił grę Zbyszka :

 

– To taki krakowiaczek, tak grał. Stał i czekał na piłkę. Chłopcy się męczyli, on odpoczywał, ale potrafił się znaleźć”.

 

Gdybyś chciał kiedyś z kimś podyskutować na temat –  „kto jak grał”, czy „kto był lepszy” i w czym wśród Widzewiaków, to nie ze mną Stefan. Idź do kabaretu i porozmawiaj z Jurkiem kabareciarzem. Po tylu latach stwierdzam jednak, że nawet tam nie pasujesz.

Dlaczego ?

Bo satyryk w porównaniu z Tobą musi mieć „otwarte oczy”. Oprócz zmysłu obserwacji, także wyróżniać się obiektywizmem, oraz umiejętnością analizy wad i zalet osoby podlegającej jego krytyce. Ale Ty nawet tego nie potrafisz, ponieważ to co „widzisz twoimi oczami”, jest w porównaniu z jego spojrzeniem zwykłym „laniem wody” po dyngusie oraz szachrajstwem i szacherką.

 

Kończąc nasz dialog i grę mówię – Szach i Mat !

 

Wniosek z tego jest jeden ?                                                                                                             Nie twierdzę, że coś bierzesz za pisanie takich matactw. Wręcz przeciwnie. O to nigdy nie będę Cię podejrzewał. Według mnie, te zaplanowane przez Ciebie w sposób cyniczny i wyrafinowany nieprawdziwe, zmyślone informacje, rozpowszechniasz celowo. Wszystko w celu zaciekawienia i zaszokowania odbiorcy oraz podniesienia nakładu oglądalności. W tym wypadku czytalności Twojej książki. Dlatego Twoje twierdzenie o „nie wkupywaniu się” w czyjeś łaski to zwykłe ściemy, nazywane „dziennikarskimi kaczkami”.

 

Pozdrawiam Mirosław Tłokiński

PS.

Stefan, My Widzewiacy, naszą najlepszą „książkę” zapisaliśmy wielkimi trzcionkami dzięki naszym charakterom, będącymi motorami rozwoju naszych umiejętności i które umożliwiły nam osiągnięcie największego sukcesu w historii Widzewa i polskiej piłki, bez udziału Bońka i bez bojaźni przed jego „nakrzyczeniem”.

A bez tego sukcesu w sezonie1982/83, jak wiesz nie byłoby mowy o Wielkim Widzewie.

 

 

6 thoughts on “PO DYNGUSIE CZYLI SZACHOWY DIALOG ZE STEFANEM O ŚCIEMACH

  1. myślę, że słynny dziennikarz Pan Stefan zbyt pochopnie zabawił się w „krawca”. Bo takie „doszywanie” faktów to taka czysto aktorska profesja, kiedy aktorowi zaczyna brakować w głowie tekstu, który powinien zapamiętać. Ale jest jeszcze reżyser, który zaakceptuje bądź nie „szycie” Pana aktora…. tutaj Panie Mirku reżyserem był Pan i bardzo dobrze się stało, że „film” jaki powstał otrzymał właściwą recenzję…. dla zainteresowanych piłka nożną takich jak ja, choćby od czasu Wielkiego Widzewa….a odnośnie wątku sir Bońka „Zibiego”….. bez komentarza, bo nie komentuje się spraw oczywistych … skąd mogła być taka gloryfikacja.

    1. Panie Andrzeju, Myślę,że red(aktor) popełnił jeden błąd, niepotrzebnie odpowiadając na mój poprzedni tekst. Zadecydowało jedno zdanie, którym sprowokował mnie do dania riposty. Oprócz tego ułatwił mi zadanie, bo w swoim komentarzu dał mi dodatkowe argumenty, poprzez podanie nowych kłamstw. Szkoda, że nie docenił możliwości mojego pióra. Nie wiem czy „reżyserskiego” jak Pan mówi, ale na pewno tego od pisania „scenariuszy”. Pióro to pozwala mi zarówno na samodobór red(aktorów) do moich produkcji, jak i na samokontrolę przebiegu akcji „filmów” . Pozdrawiam.

  2. Redaktor Stefan został znokautowany! Teraz trudno mu będzie się podnieść. Może potrzeba mu pomóc powrócić do świadomości. Teraz już będzie pisał tylko prawdę z obawy przed kolejną genewską fontanną…

    1. Liczę tylko na to, że będzie pisał PRAWDĘ i tylko PRAWDĘ. Na nic więcej. Pozdrawiam.

  3. Przeczytałem to z ciekawością i chciałem włączyć się w polemikę ale doszedłem do wniosku
    że to nie ma sensu bo Tobie tłumaczyć nie trzeba a „wyrobnikowi” się nie przetłumaczy
    pozostaje tylko napisać po piłkarsku że Panu „Redaktorowi” strzeliłeś gola i jednocześnie założyłeś „siatę” kibice i znawcy futbolu wiedzą o co chodzi pozdrawiam.
    ps I na koniec refleksja nie ważne kto i co by napisał to jeszcze żyją Kibice oraz ich Dzieci którym historia wielkiego Widzewa i jego Zawodników zostaje przekazywana i pozostaniecie
    w ich pamięci . pozdrawiam wszystkich żyjących Zawodników oraz pamiętam o Tych którzy odeszli……..

  4. Witam .Co do tych dwóch jedenastek stulecia czyli złotej i srebrnej to jest jakaś farsa.Brak ciebie Mirku i Zita w złotej to normalnie dywersja.Zdziśka nawet w srebrnej nie ma.Serdecznie pozdrawiam.

Skomentuj Mirosław Tłokiński Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *